Rolnictwo
Prace na poletkach z okopowymi
Wartość plonu nie zależy tylko od sposobu siewu czy sadzenia, od nawożenia czy uprawy gleby, a przede wszystkim od sposobu pielęgnacji młodych roślin. Sprowadźmy choćby najpiękniejsze drzewko owocowe i posadźmy w naszym gęstym, zachwaszczonym sadku, w którym często pasie się krowa czy koń, a dzieci huśtają się na gałęziach. — Co z niego wyrośnie? Najpierw koń obgryzie wierzchołek, potem „oderwie się" jakaś gałązka, chwasty obrosną, a na łodygę rzucą się mchy, porosty, tarczyki, różne grzybki, na liście i cienkie łodyżki mszyce, i po paru latach z tego biczyska ani kołka nie zrobi. Gdy tymczasem drzewko posadzone w czystą rolę, przywiązane do kołka, ogrodzone, spryskane cieczami owado i chorobo-bójczymi szybko daje owoce. To samo dzieje się z rasowym prosięciem, cielęciem, czy kurczęciem. Potem się mówi, że na nic ten „zawód". Z roślinami również to samo. — Otrzymaliśmy szlachetne nasienie czy kłęby, posialiśmy czy posadzili, i cóż z tego wyrośnie, jeśli chwasty, które dużo szybciej rosną niż rośliny uprawne — najpierw je zepchną, potem przykryją, aż te z braku słońca muszą zginąć. Jeśli nawet nie zginą, to tak osłabną w tej nierównej walce o miejsce do słońca, o wodę i pokarmy w glebie, że gdy je nawet od tych szkodników uwolnimy, to i tak długi czas, a najczęściej do sprzętu odżyć nie mogą. Weźmy na przykład rasowe cielę, które trzymamy z krowami lub ze starymi cielętami. Co się z nim dzieje? Najpierw chudnie, bo je odjadają, a potem chwyta się z głodu słomy, nawet ze ściółki. Często zły rolnik widząc to cieszy się, że żyrne ciele, bo gnój je. Tymczasem cielę dalej chudnie, szerść ma nastroszoną, wszy szyję oblazły, brzuch jak bęben urósł, i stale małe jak pies. Dajmy takiemu cielakowi, gdy ma 6 — 9 miesięcy, owsa, otrąb, makuchu. Jaki będzie wynik? Jeśli cielę nie chore na gruźlicę, to upasie się jak prosię, ale jak psem było tak nam pozostanie. Niewiele podrośnie. Krowy z niego nie będzie. Weźmy to sobie mocno pod uwagę i pielęgnujmy nasze roślinki na poletkach póki młode, kiedy robactwo, choroby, chwasty i skorupa je nie zabiły lub osłabiły. Więc przejdźmy najpierw na poletko buraczane; przed tym zapiszmy sobie godzinę, o której pracę zaczynamy. Bez tego wiele naszych wysiłków się zmarnuje. Musimy bowiem nie tylko piękną roślinę wyprodukować, ale jednocześnie i tanio. A jak obliczymy koszt produkcji, kiedy nie wiemy }ak długo pracowaliśmy na poletku, ile to kosztuje, czy to się opłaca? Czym my się obronimy, jeśli ojciec, matka, czy sąsiedzi zarzu-są nam, że całe lato tylko na poletku się grzebiemy, więc musiało urosnąć, żeby nawet nie chciało? A późniejsze zapisywanie czasu pracy, tak na chybił trafił, nie da dobrych rezultatów, a nam głębokiego przekonania i wiary w to co zrobiliśmy. Idąc więc na nasze poletko należy w tym okresie lata zabrać ze sobą motykę, strzemiączko i norkros. Zabrać od razu co trzeba, żeby nie wracać po kilka razy. Od czego zacząć? Najpierw, jeśli duże chwasty, zmotykować międzyrzędzia; tak samo poprzycinać chwast między kępami buraków. Gdy jeszcze buraki nie przerwane, należy to wykonać. Przerywać jest lepiej w dzień pogodny, po południu, gdy roślinki trochę przywiędną, wówczas nie łamią się. Czynność tę wykonujemy w ten sposób, że zostawiając jedną lub dwie roślinki resztę wyrywamy. Nie ciągniemy ich jednak w górę, a w bok, żeby nie wyrywać pozostałych, które następnie lekko z boku przygniatamy ziemią, żeby się łatwiej zakorzeniły. Ponieważ pole przy tej czynności jest zdeptane, zruszamy glebę norkrosem, to jest narzędziem ręcznym, wszystkim dobrze znanym. Norkros działa swymi zębami jak brona sprężynowa: glebę kruszy a nie rozpyla, czyniąc ją pulchną. Musimy pamiętać o tym, że gleba z wierzchu pulchna nie paruje tak szybko jak zbita, zaskorupiona. O tym zresztą dobrze wiemy z broszury. Zatem, aby utrzymać w glebie wilgoć trzeba kruszyć skorupę po każdym deszczu, ale jej nie rozpylać. Do niszczenia skorupy i młodych chwastów służy strzemiączko, wszystkim już pewnie znane. Jest to narzędzie w kształcie strzemienia szerokości-około 12 cm, podstawę z jednej strony ma zaostrzoną i ustawioną ukośnie do góry, tak jak przy ośniku. Takie strzemiączko oprawiamy na dosyć długim trzonku. Można to narzędzie samemu zrobić z twardego drutu, grubości około 0,5 cm. Przy wzruszaniu gleby w burakach, lak jak i w innych okopowych, nie należy iść naprzód i przydeptywać co się zruszyło, ale cofać się, zostawiając przed sobą glebę pulchną. Gdy buraki są słabe, należy pomóc im saletrą, posypując jej po szczypcie dokoła każdej roślinki, lub podlać 8-miokrotnie rozcieńczoną gnojówką. Po podlaniu — ziemię zruszyć, żeby nie ulatniał się z gnojówki amoniak, bardzo cenny składnik azotowy. Streszczając to wszystko należy: 1) dokładnie zapisywać czas pracy i rodzaj wykonanej czynności, 2) niszczyć chwasty zaraz po ich wzejściu, a skorupę natychmiast po jej utworzeniu się, przy czym gleby nie rozpylać. 3) myśleć nad tym co się robi i pc co. Z ziemniakami sprawa jest dużo łatwiejsza jeśli chodzi o pielęgnację, ale żeby otrzymać wysokie i dobrej jakości plony, trzeba bardzo umiejętnie koło nich chodzić. Należy pamiętać przede wszystkim o jednej bardzo ważnej rzeczy, o tym mianowicie, skąd się biorą bulwy. Otóż bulwy osadzają się na rozłogach, czyli łodygach podziemnych, zwanych stolonami. Rozłogi te wyrastają z pędów głównych, ale z części nie zielonych, a białych. Dlatego też aż trzykrotnie łodygi obsypujemy, zaczynając tę czynność dosyć wcześnie, żeby mogły wypuścić łodyżki podziemne i na nich osadzić kłęby. Przez obsypywanie pędy się wydłużają i w ten sposób mają możność osadzania większej ilości tych rozłogów. Po każdym obsypaniu motyką czy płuż-kiem należy w każdym krzaku lekko rozchylić łodygi i do środka nasypać ziemi. Dlaczego? — sami odpowiedzcie. Dobrze by było raz, gdy rośliny nie są jeszcze duże, zruszyć międzyrzędzia głębiej. (Dlaczego?). Chwasty, które nie dały się zniszczyć motyką wyrwać, zwłaszcza jeśli chodzi o ogni-chę, którą spaść krowami lub rzucić na kupę kompostową. Gdy ziemniaki zakwitną, zaprzestać obsypywania. W tym czasie zawiązują się kłęby. Gdy na ziemniakach pojawią się chwasty, to tak postępować, jak uczyliśmy się tego podczas zimy z broszur, pamiętając o korzystaniu z pomocy stacji ochrony roślin, o czym pisane było w n-rze 17 ,.P. R.". Pozostała nam jeszcze do omówienia kapusta. Pielęgnacja tej rośliny po przyjęciu się w gruncie jest prosta. Jeśli nie opanowała jej śmietka kapuściana, to dalsze zabiegi polegają na wycinaniu chwastów, zruszaniu gleby, obsypywaniu kapusty. Gdy roślinki słabe, to posaletrować, tylko nie dużo i nie często, bo choć po tym zabiegu kapusta bardzo szybko rośnie, to jednak główki są rzadkie. Można i należy podlewać kapustę 8-miokrotnie rozcieńczoną gnojówką. Od początku lipca oglądać spody liści i niszczyć żółte kupki jajeczek tej plagi, biellinka ka-pustnika, którego gąsieniczki choć piękne, ale wyrządzają nam szkody, bo zjadają doszczętnie liście. Jeszcze jedna uwaga. Gdy po suszy przyjdą deszcze, to żeby główki nie pękały należy je lekko podrywać, osłabiając w ten sposób pobieranie wody. W pierwszym roku pracy
“ Serwis poświęcony zagadnieniom oraz nowinkom na temat rolnictwa w okresie przedwojennym. Mam głęboką nadzieje, że zawarte tutaj rady, znajdą zastosowanie w rolnictwie teraźniejszym.”