Rolnictwo
Zjazd Wychowanków Uniwersytetu Ludowego w Różynie
Wupalny poranek pierwszego dnia Zielonych Świątek piaszczystym traktem od stacji Koszary posuwały się wolno trzy furmanki, otoczone zwiewnym tumanem kurzu. Pofalowana równina wołyńska, przetaczana przez łańcuchy wzniesień, zapada gdzieś pod bladym horyzontem ciemnymi smugami lasów. Spod nóg koni wzbijają się nowe kłęby i znoszone ciągnącym od wschodu wiatrem, opadają na płowe zagony żyta, kwitnące i pachnące słodko. Wyjeżdżamy na grzbiet wzniesienia. Otwiera się szeroki rzut doliny, za którą daleko, na przymglonym łańcuchu wzgórz widzimy czerwony dach Szkoły - Pomnika J. Piłsudskiego w Różynie, gdzie mieści się również Uniwersytet Ludowy. Małe koniki wołyńskie pokrywają ciemne płaty potu. Słońce pali. Pola dźwięcznym szelestem kłosów szumią te same pieśni o uziemnym chłopskim znoju, te same na szerokim Wołyniu, jak i na całym świecie, gdzie chłop swoją dolę związał z ziemią. Konie stanęły pod białymi ścianami gmachu. Zeskoczyliśmy z furmanek. Wycieczka wychowanków Liceum Krzemienieckiego przyjechała na Il-gi Zjazd Wychowanków Uniwersytetu Ludowego w Różynie. Program Zjazdu... jaki program? Zjechali się koledzy, koleżanki, przyjaciele zobaczyć się, razem omówić swoje dążenia i zmagania, poczuć się gromadą, ze wspólnego ogniska wynieść nowy płomień. W sprawozdaniach z terenu mówili o swoich walkach i o pracy, jak o rzeczy zwykłej, rozumiejącej się samo przez się. Bo tak ich wychował Uniwersytet Ludowy, na ludzi pracujących z entuzjazmem i wiarą w swoją sprawę. Sprawa ich zaś nie jest sprawą łatwą ani prostą. Gdyż nie tylko muszą przebudowywać na lepsze dzisiejszą rzeczywistość wiejską, ale wśród skłóconych nacjonalizmów dwóch narodów mają być ośrodkiem bratniego współżycia, mają być zwiastunami przyjaźni, opartej na wzajemnym szacunku i uznaniu. Witamy się z kolegami. Śmiech serdeczny wita starych przyjaciół, uśmiechy pełne życzliwości spotykają nowych znajomych. Opalona, męska twarz kierownika Uniwersytetu, pełna siły i dobroci góruje nad gwarnym tłumem. On ich skupił, pomógł rozbudzić w sobie ducha i znaleźć drogę. Do niego też wracają dzisiaj, jak do niezawodnego przyjaciela. Gwar i piosenka. Piosenka, bez której nie można sobie wyobrazić Wołynia i wołyńskiej młodzieży. Potem dalszy ciąg obrad. Mówi kol. K. Banach o ruchu ludowym w Polsce i na Wołyniu, jako o pracy obejmującej całokształt życia chłopskiego, pracy wynikającej z życia wsi i przez chłopów rozpoczętej, pracy pozytywnej dążącej do jasnych celów, opartej o demokratyczną wolność i poszanowanie człowieka. Mówi o udziale młodzieży w tym ruchu, i o specjalnych zadaniach młodzieży wołyńskiej, gdzie ideał ten realizuje się w pracach Wołyńskiego Związku Młodzieży Wiejskiej. W dalszym ciągu wypływa sprawa budowy domu dla Uniwersytetu Ludowego w Różynie. „Myślę — mówi kol. Banach — że, tam pod górką (i ręką zatoczył koło w kierunku zielonych pól) kupimy ziemię i wybudujemy". Dyskusja ożywiona. Projekty zbiórek, składek, wnioski. Opodatkowali się wszyscy wychowankowie, postanowili pracować na rzecz budowy swojego Uniwersytetu. Kol. B. Poniatowska oświadcza, że wychowankowie Liceum Krzemienieckiego stoją do pracy ramię przy ramieniu. Za płotem — z warkotem samochodu wzbił się kurz pod złotawe słońce. Przyjechał p. starosta Kubicki, przyjaciel młodzie-ży i Uniwersytetu, serdecznie witany i sam witający wszystkich życzliwym uśmiechem. Wieczorem na podwórzu zawieszono kolorowe lampiony. „Mają one oświetlać inscenizacje" — mówi kol. J. Banachowa. Jednakże reflektor samochodu oddał tu lepsze usługi. Inscenizacje, urządzone przez obecny kurs żeński, oklaskiwane żywo, udały się b. dobrze. Potem zabawa w sali gimnastycznej, zakończona późnym wieczorem. Długo w noc wezbrany młodzieżą gmach brzmiał szumem młodych głosów. Rozpalony ranek rozbudził gromadę. 0 10-ej rozpoczęto obrady. Mówił kol. Se-rednicki o współczesnej poezji ukraińskiej, ilustrując swój referat cytatami. Po nim kol. Z. Rumel, wkładając w sprawę całą duszę, przewinął przed oczyma słuchaczy historię współżycia narodu polskiego i ukraińskiego, snując z niej ideologię pojednania i wspólnej pracy. Kończąc obrady Zjazdu kol. Banach podkreślił z całym naciskiem, by patrząc w wielkie ideały nie tracić z oczu spraw dobnych, lecz ,by w sprawacn małych, w sprawach życia codziennego widzieć i blask wielkich idei i w sprawach małych je realizować. Po południu pod pomnikiem J. Piłsudskiego gromada wychowanków śpiewała pieśni o swej młodości i sile...
“ Serwis poświęcony zagadnieniom oraz nowinkom na temat rolnictwa w okresie przedwojennym. Mam głęboką nadzieje, że zawarte tutaj rady, znajdą zastosowanie w rolnictwie teraźniejszym.”