Rolnictwo
Wycieczka po własnym gospodarstwie
Wędrówki można urządzać rozmaite. Każdy młody rad w nich udział bierze dla rozrywki, ciekawości, ale często i dla pożytków jakich spodziewa się po takiej wędrówce. Bo wędrówki te to zwykle przecież jakieś dalsze wycieczki po swoim powiecie, po województwie, albo i w inne odleglejsze zakątki kraju. Ciągnie każdego urok gór Małopolski, wspaniałe piękno dzikiej przyrody w Parku Narodowym w Białowieży, potęga polskiego morza i jego strażnicy Gdyni, ale żeby mogła kogoś interesować wędrówka po własnym gospodarstwie, to dość wątpliwe i może nieco zabawne. Jakże to? — przecie każdy swoje własne czy ojcowe gospodarstwo zna dokładnie, po prostu z zawiązanymi oczyma trafiłby w każdy kąt, po cóż więc wędrówki urządzać takie nieciekawe i zgoła nie pociągające. A jednak! Są tacy co potrafią urządzać wycieczki po własnym mieszkaniu i w tych czterech nawet ścianach odkrywać dziesiątki i setki rzeczy nieznanych a ogromnie ciekawych i pożytecznych. Myślę więc, że jeśli płyta kuchenna, gotujący się garnek z wodą, drzewo pod blachą trzaskające i wiele innych przykładów daje sposobność do czynienia „odkryć" i pogłębiania wiadomości o najbliższym swym otoczeniu i zjawiskach w nim zachodzących, to nieporównanie więcej okazji nastręczać po temu będą wędrówki podobne po własnym gospodarstwie. Wędrówki takie z wyraźnym celem przedsiębrane przynieść mogą wielkie korzyści. Chodzi tu bowiem o dokładne przyjrzenie się temu swojemu gospodarstwu tak jak ono jast na codzieri i postawienie sobie szeregu pytań, które by wyjaśniały stan obecny i podsunęły pewne myśli i projekty najprostszych, dla każdego dostępnych poprawek i ulepszeń. Rozpoczynamy od obejścia. Pierwszą czynnością będzie dokładne przyjrzenie się zagrodzie gospodarskiej od zewnątrz — jakie też ona sprawia wrażenie. Wprawdzie to tak, niestety, jak z tym przysłowiem, ,,jak cię widzą, tak cię piszą", ale na to nie ma rady, dlatego właśnie o ten wygląd obejścia zadbać należy. Nie jest to wzgląd najważniejszy i jedyny, jednakże bardzo ..ludzki" i życiowy i dziwić się temu zbytnio nie można, boć co prawda niezbyt dobre wyobrażenie można mieć o gospodarstwie, gdzie z dala widnieją płoty rozwalone, dziurawe, brama na jednym zawiasie, dachy świecą szczerbami, okna w budynkach inwentarskich zatkane słomą lub starymi workami, w podwórzu jakby wieczne gnojowisko od proga chaty aż po budynki inwentarskie, w każdym kącie nieład i brud, jakby na urągowisko. Taki prz ;gląd obejścia gospodarskiego dokonywany w tym celu, aby ujrzeć rzeczywiście wszystko tak jak jest otwiera dopiero oczy na wiele codziennych „grzeszków**, których się dotąd po prostu nie dostrzegało lub zgoła lekceważyło. Skoro jednak wiem po co te oględziny przeprowadzam, to mimo woli coraz wnikliwiej obserwacje dokonuję i dostrzegam to wszystko, co się dotąd spod uwagi usuwało. Płoty dokoła obejścia gospodarskiego czy to będą drewniane, czy druciane, murowane, czy jakiekolwiek inne i żywopłoty po to okazuje się są, żeby porządek utrzymywać i bezpieczeństwo, chronić przed złodziejaszkami i inwentarzem. Czy one rzeczywiście te swoje zadania spełniają i w jakim stopniu, czy chronią i upiększają obejście gospoda-skie? Wewnątrz podwórze gospodarskie już na pierwszy rzut oka sprawiać może wrażenu-ładu i myśli kierowniczej, bądź też przedstawiać obraz osobliwego nieporządku i niedbalstwa. PR-owcy tutaj szczególnie wiele do-kazać mogą dzięki obowiązkowi utrzymania kup kompostowych, które właśnie swój wyraz znajdą w tej czystości i porządku wewnątrz gospodarstwa. Tak jak do codziennego mycia, tak i do tych zabiegów porządkowych w podwórzu przywyknąć bardzo łatwo i rozwinąć w sobie to zamiłowanie do czystości i ładu. Dokładne oględziny prowadzić nas będą po wszelkich zakamarkach tego obejścia i nasuwać nowe myśli i pomysły, zmierzające ku nadaniu obejściu gospodarskiemu wyrazu kultury i porządku i wyzyskania tego wszystkiego na pożytek gospodarstwa, co się w nim dotąd najczęściej marnuje. . Z kolei kroki nasze wiodą ao zabudowań samych, gdzie nie tylko zewnętrzny i wewnętrzny wygląd obserwować będziemy, a11 i zastanawiać się nad tym po co właściwie te budynki są, ile ich jest i jakie stąd wynikają następstwa dla gospodarstwa. Bo okazuje się zwykle, że choć to się nie rusza i nie żyje to jednak „żre", niezgorzej co roku pompuje z kieszeni gospodarskiej. Wśród maszyn i narzędzi różnych dziwów można się naoglądać i osobliwym historiom przysłuchać. Gdyby tylko mówić potrafiły! Jedne prace ułatwiają, inne przyśpieszają, niektóre tak dokładnie wykonują jak tego człowiek ręcznie nie potrafi, każde z nich ma swoje zalety, każde w gospodarstwie byłoby potrzebne, ale nie wszystkie i nie w każdvm gospodarstwie. Inne pytania dotyczyć będą przechowania i utrzymania tych maszyn i narzędzi gospodarskich i możliwości stąd wynikających dla każdego, kto umie patrzeć i myśleć. Zresztą zbyt wielkiego wysiłku tutaj nie potrzeba, wystarczy tylko przyrzec się tym rozrzuconym bronom, pługom z oblepionymi odkładnicami, wozom innym narzędziom i maszynom, co latami całymi za schronienie mają jedynie skrawek dachu, a częściej mniej lub więcej rozłożyste drzewo. Niszczeje to pod tak „troskliwą" opieką, rolnika na poważne straty narażając z jego własnej winy. Wędrówka w tę krainę mechanizmów rozmaitych przypomni o rzeczach codziennych, ale i jednocześnie zwróci uwa- » gę na sprawy może mniej znane, a jednak y^ciekawe i użyteczne. Dalsze kroki zawiodą nas do mieszkańców stajni, obór, chlewni i kurników, gdzie już „żywe" rozmowy prowadzić będzie można i poznać osobliwe dzieje tego świata. W gospodarstwie zwłaszcza drobnym zajmuje on szczególnie ważne stanowisko. Koń jest niemal wyłącznym motorem pracującym, choć często gęsto w najdrobniejszych gospodarstwach i na ziemiach lekkich lub przy wadliwej organizacji warsztatu słusznie zyskuie niezbyt pochlebne imię złodziejaszka, co rodzinę gospodarską okrada. W innych wszakże wypadkach jest niezastąpioinym pomocnikiem i zawsze prawdziwym przyjacielem człowieka. O krowie mówi przysłowie, jako o dobrodziejce i żywicielce, choć nieraz w wielkim jest zaniedbaniu i poniewierce. Czy w roli fabrykantki gnoju ma wciąż zostawać, czy zyskać miano wytwórni mleka —to są pytania, które w onej wędrówce cisnąć się będą do głowy, prowadząc w krąg zagadnień organizacji gospodarstwa i możliwości utrzymania większej lub mniejszej liczby krowich ogonów. W świniami także mieszkają stwory, co dla dochodu są w gospodarstwie i dla żywienia rodziny — wiele ich ma być i być może skąd ten ród świński pochodzi, jak żyje i jakie ma obyczaje, to znowu kilka zaledwo pytań niewątpliwie ciekawvch i użytecznych. A już chyba najwięcej gadatliwy naród kurzy opowiedzieć potrafi o swoich przodkach i dzikich pobratymcach, o swych rodach dzisiejszych, karmazynach, dropiatych, o owocu kurzym, co płaci dobrze i jest poszukiwany byle tylko był jedno-gatunkowy w wadze i jakości. Babski *en inwentarz zgoła w poniewierce zasługuje na większe staranie i poważanie w gospodarstwie i choć w kurniku wielki harmider to jednak poprzez te wrzaski słychać stukot pociągów, co miliony owoców kurzych wiozą poza granicę. Jadą skrzynie jaj pełne, inne bitym ładowane drobiem, pociągi gęsie, beczki masła, transporty szynek i wszelkich innych produktów tej gospodarskiej żywiny Na tym się kończy wędrówka w najbliższym gospodarskim otoczeniu — z kolei wypada wyjrzeć nam w pole, boć już i nowe pv-tanie ciśnie się nam na usta: skąd się to wszystko bierze? Nitka za kłębkiem wiedzie na rolę, co jej znów wiele rodzaiów, z których każdy swoje żywi rośliny: na karmę ludziom, na paszę inwentarzowi. Pytań tutaj bez końca, bo dziwów i cudów moc niesłychana — co rok się orze, bronuje, sieje, ale jak się to dzieje i co się dzieje w tej warstwie ornej, co glebą zwana, o tym częstokroć mało się myśli. A jeszcze rzadziej ile i czego zasiać wypada i ile można — oytanie zgoła niełatwe, jednak i nad nim Domyśleć trzeba. Rola orna, łąka, sad i pastwisko — to znowu ciekawe cele naszych wędrówek, gdzie oczyma szeroko otwartymi i uchem dobrze nastawionym chłonąć będziemy poszepty ziemi, która swoją mową osobliwą zamiłowanemu rolnikowi tajemnice swe wypowiada. A na ostatek w tym wędrowaniu spotkać mamy człowieka, gospodarza i gospodynię, którzy tym wszystkim kierować winni i nadzorować dla swego pożytku i dochodów jak największych. Uwagi tutaj zamieszczone niechaj służą jako wstęp i zagajenie tvch podróży po własnym gospodarstwie, które w zespołach PR stać się winny obowiązującym zwyczajem.
“ Serwis poświęcony zagadnieniom oraz nowinkom na temat rolnictwa w okresie przedwojennym. Mam głęboką nadzieje, że zawarte tutaj rady, znajdą zastosowanie w rolnictwie teraźniejszym.”