Rolnictwo
Choroby w lecie
Każda pora roku ma swój własny charakter, swój urok, swoje przyjemności, każda ma też i swoje ujemne strony. Dotyczy to wszystkich dziedzin życia nie wyłączając zdrowia. Lato, a za nim idąca jesień, mają dla zdrowia bardzo duże znaczenie. Jest to czas jakby gromadzenia w organizmie sił żywotnych na cały rok: dzieci w tym czasie rosną lepiej, szybciej; nawet dorośli, i przerośli, stają się jakby jędrniejsi; na słońcu opalamy się; wskutek żaru w polu może i męczymy się więcej niż w zimie, ale i wzmacniamy jednocześnie; często nie zdajemy sobie z tego sprawy, że nawet duchowo jesteśmy bardziej czynni w okresie letnim, niż zimowym. Ale każda rzecz ma dwie strony. Jakaż więc jest ta zła strona nadchodzącej pory roku? Grozi ona między innnymi — chorobami przewodu pokarmowego, które w tym czasie są najczęstsze i najgroźniejsze. Najpierw u niemowląt. Otóż znaną jest rzeczą, że na wsiach wciąż dużo dzieci umiera na letnie biegunki. Zdarza się to wszędzie, ale przede wszystkim w tych miejscowościach, w których dzieci są nieumiejętnie pielęgnowane, gdzie dziecko często jest, jak to mówią, tylko na opiece Boskiej, a najważniejsze, że są karmione lub dokarmiane byle czym i byle jak. Trzy są główne przyczyny tych biegunek: wadliwe odżywianie, przegrzewanie i brud Słońce to źródło zdrowia, ale jak jest go za dużo, to może wywołać u dorosłych ludzi nawet udar słoneczny. Dzieci na słońcu zwykle nie trzymamy, na wsiach może nawet za bardzo unikamy słońca, ale trzymając je nawet w cieniu, okrywamy tak obficie pieluszkami, ubrankiem, dereczkami, poduszkami, że one ciągle kąpią się we własnym pocie (po-tówki). Działa tu więc nie nadmiar słońca, ale nadmiar ciepła. Swoboda ruchu i nagość dziecku nie szkodzą, a o przeziębienie nie ma się co obawiać. Największy powód choroby to niewłaściwe karmienie dziecka. Niemowlę na rodzaj i jakość pokarmu jest bardzo wrażliwe. Jedynie właściwym pokarmem w ciągu pierwszych 6 miesięcy jego życia jest mleko matczyne. Nawet mleko krowie nie jest już obojętne, tym bardziej, że zarówno mleko jak i wszystkie pokarmy w gorącej porze roku łatwo fermentują, psują się, choć smak tego jeszcze nie wskazuje. W parę godzin po przygotowaniu już są zmienione. I w następnych 6 miesiącach życia dziecka mleko matczyne to najważniejszy pokarm, choć zwykle już dziecko dokarmiamy mlekiem krowim i mieszankami. Wchodzi teraz w zwyczaj dawanie już małym dzieciom różnych witamin, których w tej porze roku jest najwięcej. Bo przecież właśnie w lecie mamy pod dostatkiem owoców i pełno warzyw. Na wsi nawet biedni ludzie mogą swemu dziecku dać trochę szpinaku, czy łyżeczkę soku z jakiegoś owocu lub z marchwi. Dziecko małe, do roku, niech czerpie witaminy przede wszystkim ze słońca, bo w promieniach słonecznych jest ich najwięcej. Dlatego słońce działa tak dobrze na krzywicę. Dokarmianie jednak małych dzieci witaminami z warzyw i owoców, szczególnie w okresie najgorętszego lata, trzeba przeprowadzić bardzo ostrożnie. Baczmy, żeby nie wyrządzić dziecku większej krzywdy, niż korzyści. Żeby zapobiec ciężkiej chorobie dziecka (każda zielona biegunka u dziecka to poważna choroba) wskutek niewłaściwego odżywiania lub nawet tylko zmian w odżywianiu trzeba trzymać się kilku zasad: Nigdy dziecka nie odłączać od piersi w letniej, gorącej porze roku. Jak jeszcze dwa miesiące dłużej będzie go matka karmić to mu nie zaszkodzi. Dawać dziecku tylko świeżo przygotowane pokarmy. W tej porze roku już po kilku godzinach, nawet w przegotowanym mleku nie może rozwinąć się tyle bakterii, że pokarm pozornie nie zmieniony, będzie już dla dziecka wyraźnie szkodliwy. Ostrożnym być z dokarmianiem, a przede wszystkim z witaminami, których główne źródło znajdujemy w warzywach i owocach. Niech się dziecko nie ,,bawi" jabłkiem, marchewką, skórką razowego chleba. Wreszcie czystość. Ta zawsze jest potrzebna, ale dziecku szczególnie. W lecie niby łatwiej o mycie, ale o wiele łatwiej i o zabrudzenie się. Dziecko się czołga, wszystkiego dotyka, wszystko niesie' do buzi. Pełen zdradliwych bakterii brud grozi mu ze wszystkich stron. Wokoło dziecka powinna być nieskazitelna czystość. Jedzenie dziecka trzeba zabezpieczyć przed kurzem i muchami. Naczynia, których używamy dla dziecka powinny być bez zarzutu. Czystości nigdy za dużo. Bezwzględnie unikać dawania smoczka. Ale nie tylko dzieci w porze letniej chorują na zaburzenia żołądkowo-jelitowe. W lecie i na jesieni spożywa się dużo warzyw różnego rodzaju i owoców. I jedne i drugie przez naturę są już wprost przeznaczone dla letniego użytku, są bardzo pożyteczne dla człowieka, bo zawierają dużo witamin i soli niezbędnych wprost dLa zdrowia. Jednak nie zawsze są one łatwo strawne, a zawsze zawierają dużo drzewnika, masy, która się nie trawi, a czasem fermentuje i wytwarzają się przy tym w jelitach gazy. Wiadomo, że jak się zje za dużo surowizny, dla organizmu wprost niezbędnej w umiarkowanych ilościach, dostaje się bólów w w brzuchu i biegunki. Naturalnie, niedojrzałe owoce, albo nadpsute nawet w niewielkiej ilości mogą wywołać zaburzenia żołądkowe. Tak samo wszelkie pokarmy w lecie Pilnuje i zaciekle broni mienia swego pana, jest jego najwierniejszym przyjacielem, a co otrzymuje w zamian? — Najczęściej głodny stoi na łańcuchu, „żeby był więcej zły"! łatwo się zanieczyszczają (muchy), rozkładają, jeżeli są dłużej przetrzymywane i, jak to pospolicie mówimy, ,,psują żołądek". Nie to jednak jeszcze jest najgorsze. W porze gorącej spotykają się niebezpieczne choroby zakaźne, a mianowicie — dwie choroby unoszące wiele ofiar: dur brzuszny i czerwonka. Choroby te nie mają z sobą wiele wspólnego — tyle, że obie szerzą się w ten sam sposób. Bakterie tyfusu brzusznego i czerwonki znajdują się w jelitach chorego człowieka i wydostają się na zewnątrz z kałem. Później woda kał ten zmywa do stawów, do jezior, do rzek, do studzien i ludzie, którzy tę wodę piją, łatwo się zakażają. Można się zarazić także przez mleko — i świeże i zsiadłe, można i przez przetwory mleczne, np. ser, masło, lody, jeżeli są robione z zanieczyszczonego mleka. Mleko zaraża ten kto doi, jeśli np. dogląda i dotyka chorego, albo sam po załatwieniu potrzeby naturalnej nie wymyje rąk. Wiadomo bowiem, że i zdrowi ludzie mogą w jelitach nosić zarazki obu tych chorób. Można się też zarazić łatwo przez warzywa i owoce zjadane na surowo a dotykane brudnymi rękami. Wreszcie muchy siadają najpierw na nieczystościach ludzkich, a później na pokarmach, brudząc je tymi nieczystościami i zakażając. Z tych wszystkich względów mamy corocznie dużo wypadków tyfusu brzusznego i czerwonki właśnie przy końcu lata i na jesieni. Z góry wiadomo, że jak przyjdzie gorąca pora obie te choroby będą się spotykały często po wsiach, choć nie brak ich i w miastach, ale zawsze w takich warunkach, gdzie nieczystości ludzkie dostają się do pokarmów i napojów. Zawsze też mówimy, że choroby szerzące się przez brud wszelki spotykają się głównie na wschodzie. Niesłusznie. Dur brzuszny — najjaskrawszy przykład choroby szerzącej się z brudem — mamy w całej Polsce: na Wileńszczyźnie i na Pomorzu i w Poznańskim i na Polesiu, i pod Warszawą i w okolicach Lwowa — wszędzie. Czerwonka, czyli krwawa biegunka, zdarza się o wiele rzadziej. Spotyka się ją u nas głównie w województwach południowo-wschodnich, najczęściej na wsi, ale nie jest rzadkością i wśród zamożniejszej ludności na Śląsku. Jest to straszna plaga dla starców i dzieci. Niemowlęta giną na czerwonkę naprawdę jak muchy. Ustrzec się czerwonki możemy zupełnie w ten sam sposób, jak i duru brzusznego.
“ Serwis poświęcony zagadnieniom oraz nowinkom na temat rolnictwa w okresie przedwojennym. Mam głęboką nadzieje, że zawarte tutaj rady, znajdą zastosowanie w rolnictwie teraźniejszym.”