Rolnictwo
O czym piszą inni?
Wiele się dziś pisze w gazetach o bezrobociu w miastach i po wsiach. I rzeczywiście zagadnienie to jest jedną z największych trudności wielu państw, a także i Polski. W „Siewie Młodej Wsi" zapoczątkowano dyskusję na temat bezrobocia wśród młodzieży wiejskiej. W N-rze 6-ym tego pisma jako pierwszy wypowiada się Franciszek Gawryś z Ciszewa w niedługim artykule pt. „Jestem bezrobotnym". Autor przedstawia swoje warunki rodzinne i materialne oraz informuje o swoich lichych, a z wielkim trudem zdobywanych zarobkach... Opanowuje wtedy niektórych upadek ducha. W artykule, o którym mowa, nie widać jednak całkowitego zwątpienia. Gawryś pisze pod koniec swoich wyznań: „Czasami myślę, że my się zmarnować nie damy. Takich jak ja jest w mojej wsi przeszło setka. W innych wsiach to samo. Trzeba by się ino skrzyknąć i coś w naszej sprawie postanowić". Drugi głos w tej dyskusji zabiera w N-rze 7-ym tegoż pisma Leon Sokołowski z pow. radomszczańskiego. Opisuje on już nie osobiste swoje położenie, ale warunki gospodarcze własnej wsi. Powiada między innymi: „Na ogólną sumę 90 gospodarstw w mojej wsi jest 61 gospodarstw tzw. karłowatych, czyli od dwóch mórg posiadanej ziemi do dziesięciu*; reszta, czyli 29, to dopiero gospodarstwa zamożniejsze, a więc cd dziesięciu mórg wzwyż. Jeśli się zważy, że przeciętnie na jedno gospodarstwo przypada pięć lub sześć dusz, to stajemy wobec pytania, co może czekać tvch ludzi w niedalekiej przyszłości. O pozostaniu ich na roli mowy być może. A to jest przykład jednej tylko wsi, gdzie ciężka rzeczywistość zatruwa ducha i niszczy siły fizyczne przeszło 50 społeczeństwa chłopskiego". Szukając dalej sposobów na zaradzenie złu, wymienia autor następujące zadania 1) przeprowadzić reformę rolną, by uzupełnić gospodarstwa karłowate; 2) zabrać się do zorganizowania wymiany gospodarczej i wytwórczości przemysłowej na wsi na zasadach spółdzielczości („Każda wieś — powiada — powinna się stać jedną wielką sprawnie zorganizowaną spółdzielnią"); 3) ożywić randel i przemysł i 4) zająć się zagadnieniem emigracji. W N-rze 8-ym wypowiada się znowu Wiktoria Gródecka pt. „Bezrobocie wśród dziewcząt wiejskich". Autorka ta jednak ogranicza się tylko do uprzytomnienia nam ciężkiej doli dziewcząt wiejskich, które muszą szukać zarobku we dworze lub po miastach. I wreszcie w N-rze 9-ym Czesław Hincz z Częstochowskiego w artykule pt. „Nie dajmy się biedzie" wskazuje szereg sposobów zdobywania źródeł dochodu na wsi. Mówi więc: o kursach kroju i szycia dla dziewcząt i o zorganizowanym chałupnictwie krawieckim, o zbiórce na sprzedaż starego żelaza, szmat i szkła i o kolportażu książek. Ze swej strony musimy dodać, że najcię-żej jest dziś na wsi tym, którzy nie wysilają się sami na szukanie dróg wyjścia z trudnego położenia. K+o bowiem choć trochę ma zdolności i przedsiębiorczości, ten wcześniej czy później potrafi się jakoś nieźle urządzić w życiu. A walną pomocą w tym służy ludziom wiedza, zdobywana z książek i czasopism. Na inne wielkie możliwości co do podniesienia stanu gospodarczego wsi zwraca uwagę Władysław Kamiński w N-rze 2-im wileńskiego miesięcznika pt. „K o ł o Młodzieży". Czytamy tu co następuje: „Inne narody i państwa posiadają wielki dorobek materialny, kolonie, surowce, urządzenia publiczne, drogi, zamożnych obywateli. My nie mamy nawet szkół w dostatecznej tecznej ilości, nie mówiąc o kapitale, drogach i innych urządzeniach. Zajrzyjcie do chaty wiejskiej, do chlewa, do obory, do stajni; spójrzcie, jak wygląda podwórko, inwentarz żywy, dzieci. Przejdźcie się po polu. Wiele tam kamieni, chwastów, wiele kęp i zarośli na łąkach i pastwiskach; wiele zagonów niepodoranych na zimę; jak źle doprawione pola — pomimo, że za dużo posiadamy koni i rąk roboczych. Czy jest gdzieś na Zachodzie do pomyślenia, aby przeciętne gospodarstwo 5-hektaro-we cierpiało głód na przednówku? A jakie my mamy szalone różnice w zbiorach z jednego hektara wewnątrz naszego kraju! W latach 1932—1936 przeciętnie zbierano z 1 ha: na Wileńszczyźnie: 7,5 kwintala pszenicy, 7,5 kwintala żyta, 6,9 kwintala owsa, 87 kwintali ziemniaków (kwintal równa si, 100 kilogramom); w Nowogródczyźnie: 9,2 kwintala pszenicy, 9,5 kwintala żyta, 9,4 kwintala owsa, 103 kwintale ziemniaków; w Lubelskim: 11,5 kwintala pszenicy, 11,6 kwintala żyta, 13,4 kwintala owsa, 133 kwintale ziemniaków; w Poznańskim: 16,4 kwintala pszenicy, 14 kwintali żyta, 15,3 kwintala owsa, 130 kwintali ziemniaków. Widać z tego, że nasz plon na Wileńszczyźnie z 1 ha jest prawie dwukrotnie mniejszy niż w woj. poznańskim. Mówiąc innymi słowami, mogliśmy, mając tyleż samo hektarów jak dziś, powiększyć dwukrotnie zbiór z nich. Czyż nie warto koło tego pochodzić, czyż nie warto popracować! Otwierajmy sobie drogę do miast, powiększajmy obszar ziemi, posiadanej przez drobną własność rolną, przy pomocy stopniowej parcelacji większej własności. Ale przede wszystkim pracujmy nad tym, aby uzyskać większy plon z tego, co już posiadamy". O to właśnie chodzi w akcji Przysposobienia Rolniczego. Podnieść uprawę i hodowlę przez zastosowanie nowoczesnych wskazówek wiedzy rolniczej. Wyzyskać wszystkie siły robocze w domu, żeby plony z gospodarstwa przynajmniej podwoić. Zaprowadzić bardziej opłacalne działy produkcji. Oto pierwsze i najbardziej możliwe sposoby zmniejszenia bezrobocia na wsi oraz wypędzenia głodu za siódmą górę i rzekę.
“ Serwis poświęcony zagadnieniom oraz nowinkom na temat rolnictwa w okresie przedwojennym. Mam głęboką nadzieje, że zawarte tutaj rady, znajdą zastosowanie w rolnictwie teraźniejszym.”