Rolnictwo
K o I eż a n ko m — d I a zastanowienia się i przemyślenia
Kobieta na równi z mężczyzną decyduje o postępie wsi polskiej w dziedzinie życia społecznego, gospodarczego czy kulturalnego". — Takie zdanie wypowiedziała na kursie powiatowym jedna z przodowniczek w swym referacie na temat „Rola kobiety w życiu wsi". Niektórzy z kolegów głośno zaprotestowali: — „Gdzie też kobiecie równać się z nami. Co mężczyzna, to mężczyzna. Przecie gdzie się nie ruszyć, to tylko chłopów widać — rada gospodarska, a gmina, powiat, czyli cały samorząd terytorialny i spółdzielczość, a dalej Sejm, Senat. Gdzieniegdzie tylko spotyka się kobietę, no a to jeszcze mało — daleko do równości". Ale przodowniczka dobrze sobie przed referatem przemyślała wszystko, spodziewała się przecież protestów kolegów, no bo wiadomo — honoru męskiego będą bronić. „Podstawową komórką życia społecznego jest rodzina, a o poziomie życia rodzinnego, o porządku w gospodarstwie własnym decyduje kobieta — tłumaczyła koleżanka. W swojej rodzinnej wsi obserwowałam jedno gospodarstwo, i to nie karłowate, gdzie gospodyni była niezaradna, niegospodarna. Wszystko tam jakoś nie trzyma się kupy: dzieci opuszczone, brudne, głodne, starsze do szkoły na czas nie ma kto wyprawić. No a w gospodarstwie, to już Boże się zlituj: koło domu brudno, sterta śmieci przy samym wejściu do sieni, ogródka kwiatowego czy warzywnego przy chacie ani śladu, jeno w olbrzymiej kałuży nurza się para prosiąt wychudzonych — długonogich. Mężczyźnie-gospodarzowi ręce opadają, choć człek pracowity, rady sobie dać nie może, — z kobietą dogadać się trudno, a pieklić się z nią przecie nie będzie. Powiedzcie — czy można mówić o samorządzie, o Sejmie, o znaczeniu wsi w Państwie, gdy na wsi będzie wiele takich gospodarstw. A przecież w tych gospodarstwach, w tych rodzinach wychowuje się nowe pokolenie wiejskie — ono musi przygotować się i fizycznie i umysłowo, by dobrze pełnić obowiązki dobrego członka społeczeństwa. O tym w pierwszym rzędzie musi myśleć i o to dbać wiejska ko-bieta-matka. Bo człowieka wychowuje najpierw dom rodzinny, następnie dopiero szkoła. A jeśli i o tą szkołę chodzi, to czy wszystkie matki interesują się tym, co ich dzieci w szkole robią, jak się uczą, czy na zebrania rodzicielskie chętnie i wszystkie chodzą? Przecie tam z nauczycielem można by uradzić jak dziecku pomóc, ułatwić mu naukę. A przecie, gdyby był ten kontakt między rodziną i szkołą większy, to i praca szkoły dałaby lepsze wyniki. A życie społeczne i gospodarcze wsi — spółdzielczość — kto o niej najczęściej decyduje? Czy przyzwyczajenia kobiet wiejskich do chodzenia na każdy jarmark z osełką masła, kwartą śmietany, kurą czy mendlem jaj, albo by kupić szpulkę nici, a nieraz kilo cukru lub dwa soli — nie działa hamująco na rozwój spółdzielni spożywców i mleczarskich? Kto chodzi po zakupy na potrzeby domowe, kto decyduje, co z nabiału sprzedać można — przecież kobieta! Sama zwiedzałam spółdzielczy sklep spożywczy — pracuje bardzo dobrze, obrót dzienny blisko sto złotych, a założycielami były dwa koła gospodyń wiejskich z pobliskich wsi. Zapamiętajmy sobie, koleżanki, że rozwój spółdzielczości od kobiet wiejskich mocno zależy i my to musimy doceniać. Powiadają Koledzy, że samorząd, Sejm, Senat bez kobiet prawie że się obywa. Zgoda! Mało nas kobiet jest w tych instytucjach. Ale pomyślcie — dlaczego? Jest wiele działów życia społecznego, które kobietom najlepiej by było powierzyć. Dla przykładu — opieka społeczna. Szczególnie właśnie na wsi. Prędzej by się rozwijały przedszkola, stacje opieki nad matką i dzieckiem, różne porady nie przeciwgruźlicze, czy przeciwjaglicze, gdyby w radach gminnych i powiatowych zasiadały kobiety. Przecie kobietom te sprawy bardziej są bliskie — lepiej je czują. A i w Sejmie kobiety też mają co robić i to dużo. A że potrafią, toć mamy dowody — ś. p. Jadwiga Dziubińska jest twórczynią ustawy z roku 1920 o szkolnictwie rolniczym. I tak na każdym szczeblu życia społecznego czy państwowego widzimy, że rola kobiety jest wielka, równa roli mężczyzny. Nasz udział w Przysposobieniu Rolniczym, w organizacji młodzieżowej, to poważna praca w przygotowywaniu się do tych przyszłych licznych a trudnych obowiązków. Już dziś -a np. znam wiele kół gospodyń wiejskich, które powstały z inicjatywy naszych starszych koleżanek z zespołów PR. I to nie tylko powstały, ale i pracują — tam są one sekretarkami, skarbniczkami w zarządach, a i kilka przewodniczących K. G. W. z naszego grona znam osobiście. A sprawa naszych ogródków warzywnych — zdawałoby się drobna rzecz, a ileż to naszych koleżanek wpłynęło tą drogą na lepsze odżywianie się całej rodziny, uprawiając warzywa i robiąc z nich przetwory na zimę. Przez to, choć niby nieznacznie, ale i dobrobyt w gospodarstwie wzrasta. Znam też takie koła młodzieży wiejskiej, gdzie koleżanki z PR postanowiły na własną rękę zaopiekować się młodszym rodzeństwem, dbają o czystość ich ubrań, 0 dobre odżywianie, a w każdą niedzielę 1 święto urządzają dla wszystkich dzieciaków ze wsi wspólne zabawy; można by to nazwać dziecińcem — korzyść z niego dla wszystkich chyba zrozumiała". I jeszcze więcej mówiła koleżanka-przo-downica na kursie o tym, co robić mogą i powinny młode dziewczęta wiejskie, by tworzyć lepsze, piękniejsze życie wsi, a widocznie mądrze i przekonywująco mówiła, bo koledzy już nie protestowali, jeno gromkimi oklaskami dziękując za referat dali dowód, że jednako z nią myślą i czują!
“ Serwis poświęcony zagadnieniom oraz nowinkom na temat rolnictwa w okresie przedwojennym. Mam głęboką nadzieje, że zawarte tutaj rady, znajdą zastosowanie w rolnictwie teraźniejszym.”