Rolnictwo
W kreciej paszczy
Z wielu stron co roku napływają zapytania jak radzić sobie z kretem, który nie szanuje nawet PR-owych zagonów i wszystko nieraz zryje. Bardzo często ci pytający uskarżają się na kreta, który ponoć korzenie podgryza i niszczy rośliny. Ta krecia sprawa nie jest nowa i choć co rok się powtarza, co rok wymaga krótkich bodaj wyjaśnień i przypomnienia. Bo, że kret ryjąc swe korytarze, najpiękniejsze nieraz kwiaty lub warzywa wywróci, że przetnie korzeń, co mu w wędrówce zawadza — to prawda i błędnym natomiast jest przekonanie jakoby kret po to grzebał w roli, żeby się dostać do korzonków i nimi pożywić. Kto by się uważnie przyjrzał zębom kreta i chomika lub innego stworzenia, które żywi się wyłącznie pokarmem roślinnym, dostrzegłby ogromną różnicę w uzębieniu tych zwierzątek. Kiedy u kreta szczęki wysadzone są gładkimi, jak igły ostrymi zębami, które doskonale nadają się do płatania mięsa, to u roślinożercy pyszczek uzbrojony jest w sęczkowate, płaskie tary, które niby kamienie młyńskie potrafią mleć ziarno i kruszyć łodygi roślinne. I to się zgadza z trybem życia obu tych zwierząt. Kret jest wyłącznie mięsożercą i nawet w czasie głodu roślin nie jada. Ów drugi zaś nasz znajomek żywi się przede wszystkim pokarmem roślinnym, choć nieraz i na mięso ma apetyt. Kret jest gorliwym tępicielem pędraków chrabąszcza majowego. Już około 100 lat temu robiono doświadczenia z kretem, którego wsadzano do beczki i wrzucano mu najlepsze w gatunku korzenie marchwi, buraków i innych warzyw, ziarna, łodygi, liście i owoce. Okazało się jednak, że kret nie dotknął nawet tych specjałów i ginął raczej z głodu niżby miał wykroczyć przeciw nakazowi natury i zaspokoić głód pożywieniem roślinnym. Innym razem wsadzono do beczki z kretem wróbla, po którym wkrótce zaledwie tylko szczątki pozostały. Podobnie stało się kiedy w jednej beczce znalazły się dwa krety — słabszy stawał się zawsze pastwą nienasyconej żarłoczności swego krewniaka, który potrafił na raz zjeść tyle, ile sam waży. Porównajcie tylko to z człowiekiem — ileby też musiał zjeść taki żarłok, gdyby miał apetyt podobny do kreciego. Ale kret nie tylko zje porcję równą jego własnej wadze, niebawem znowu ogląda się za pożywieniem i bardzo szybko ginie z głodu, jeśli mu wypadnie bodaj kilkanaście godzin pościć. Liczne badania żołądków krecich wykazały, że zwierzątko to odżywia się wyłącznie pokarmem mięsnym. A że na większą zwierzynę w podziemnych wędrówkach nie bardzo można liczyć, stąd pozostać trzeba przy pędrakach, dżdżownicach i innych robakach, których duże ilości wypadnie co dzień pożreć, żeby nienasycony głód zaspokoić. Trzeba szperać, szukać, polować bez wytchnienia. Wierci się tedy dziury i kopie kanały w różne strony7, czasem głębiej w ziemi, czasem pod samym wierzchem, zależnie od pory roku i od głębokości gnieżdżenia się owadów. Przy tym „drenowaniu" nieraz mimo woli wypadnie uszkodzić rośliny, korzenie poderwać, ale są to wszystko tylko przypadkowe uszkodzenia, nie mające nic wspólnego z trybem odżywiania się kreta. Co prawda, bardzo często obojętne będą intencje kreta, jeśli skutki jego żerowania odbiją się na kwietnikach lub warzywnikach. W o-grodach też jest on gościem niemile widzianym. Ponieważ jednak jest on zwierzątkiem bezsprzecznie pożytecznym, stąd też należałoby szukać sposobów jego przepłoszenia niż tępienia i zabijania. Wielu z Was na pewno stosowało różne sposoby mające na celu przepłoszenie kreta z poletka. Napiszcie o nich do „Przysposobienia Rolniczego".
“ Serwis poświęcony zagadnieniom oraz nowinkom na temat rolnictwa w okresie przedwojennym. Mam głęboką nadzieje, że zawarte tutaj rady, znajdą zastosowanie w rolnictwie teraźniejszym.”