Rolnictwo
Teoria a praktyka
Teoria, to długie, żmudne badania i nigdy nie kończące się studia zastępów ludzi uczonych, którzy poświęcam tej pracy całe swoje życie. Praktyka zaś, — to wykonywanie w życiu tych zdobyczy i wynalazków; które przynosi z sobą teoria. Oba te elementy — teoria i praktyka, —' muszą się wzajemnie o siebie opierać/i uzupełniać. One to razem wzięte stanowią podstawę wszelkiego postępu. W życiu jednak niestety nie zawsze tak bywa. Zwłaszcza w życiu rolniczym, zbyt często teoria idzie swoją drogą, a praktyka swoją. Nie żywimy zbyt wiele zaufania do teorii, mówiąc, że „co dobre jest w teorii to nie w życiu". Wynika to w dużej mierze z braku umiejętności wcielania w życie wiadomości teoretycznych. Uwidacznia się to przy każdej sposobności w naszym wiejskim życiu, ale najwięcej braki te rzucają się w oczy w pracach zespołów Przysposobienia Rolniczego. Jest to rzeczą zupełnie zrozumiałą, gdyż zespoły P. R. są właśnie tymi komórkami życia na wsi, w których najmocniej wchłania się wiedzę fachową. Stąd też i stosunek nabytych wiadomości do praktykowania ich w życiu odbija się tu najmocniej. Całe nasze tzw. wychowanie gospodarcze polega na przygotowaniu młodych rolników do umiejętnego zdobywania wiedzy i jednoczesnego wcielania jej w życie. Jednak zbyt często w pracach zespołu P. R. spotykamy się ze zjawiskiem zdobywania fachowej wiedzy jakby tylko dla samych wiadomości. Od wielu lat np. narzekamy na mały dorobek, jaki zostawiają po sobie wychowankowie szkół rolniczych. Wielu absolwentów szkół ogólnokształcących, kursów fachowych i innych, pozostaje przecież na wsi, a narazie widać jednak koło nich większych jakichś przemian życia. Przywykliśmy do dyplomów, świadectw szkół itp. i raczej od tej strony staramy się oceniać przydatność ludzi, nie zwracając szczególnej uwagi na drugą, kto wie, czy nie ważniejszą stronę, ma to mianowicie, jak ci ludzie wcielają w życie posiadane wiadomości. Spotyka się często zespoły P. R. przygotowane teoretycznie bardzo dobrze, ale nie wcielające zdobytych wiadomości w życie. Dla zobrazowania wymienionych niedo-magań w naszej pracy, przytoczymy kilka spostrzeżeń z lustracji kilku zespołów P. R. Oto jesteśmy w zespole II. stopnia. Tematem pracy jest wychów prosiąt. Zespół, złożony z 7 osób, w ubiegłym roku przerabiał uprawę buraków pastewnych. Zapoznajemy się z pracami zimowymi zespołu. Okazuje się, że pracowali bardzo dobrze. Zebrań samokształceniowych odbyto 52. Przerobiono broszurę tematową, kilka rozdziałów książki Z. Moczarskiego o ogólnej hodowli zwierząt, Kursy Staszica, oraz czytano wszystkie numery pisma „Przysposobienie Rolnicze". Nie za leżnie od tego każdy z uczestników przerabiał samodzielnie ten materiał oświatowy, by, jak mówili, lepiej się nauczyć. Pogawędki przeprowadzone z uczestnikami zespołu, dały nam wrażenie jak najlepsze. Rzeczywiście, poziom wiadomości niektórych członków osiągnięto bardzo wysoki. Odpowiedzi pełne, treściwe i gładkie mówiły dobitnie o wielkości włożonego wysiłku umysłowego. Stosunek rodziców do tych prac jest bardzo przychylny, przeszkód specjalnych zespół nie miał. Gdy jednak przeszliśmy od strony teoretycznej do praktycznej, to okazało się od-razu, że praktyka nie nadążała zupełnie za teorią. Zainteresował nas przede wszystkim stan buraków pastewnych, które przecież w roku ubiegłym były tematem prac zespołu. Jaka uprawa, siew, pielęgnacja? Czy próbujecie choć trochę ulepszać dotychczasowe prace w polu na całym obszarze? Czy przydały się wiadomości z roku zeszłego z pism, broszur, książek, kursów itp.? Dziwna rzecz, zaledwie jeden z uczestników zastosował pogłębianie orki. U nikogo nie widzieliśmy prób walki z chwastami, lepszej uprawy, czy pielęgnacji. Owszem, u kilku osób rzucały się w oczy dość pokaźne osty i przekwitająca już ognicha! „To bardzo ciężko i trudno to zrobić" — słyszymy na usprawiedliwienie. Sporo uwag nasunęły nam i prace związane z wychowem prosiąt. Idziemy do innego zespołu w sąsiedniej wiosce. Tu pierwszy stopień na ukończeniu. Wiadomości teoretyczne dość słabe. „My umiemy uprawiać rolę, nie ma się czego uczyć" — objaśnia nas przodownik zespołu. A czemuż to pola takie zachwaszczone — czy nie macie na nie lekarstwa? — Tych chwastów się tu nie wypleni — mówi przodownik. — Jak pamiętam od lat — tu u nas pola są zachwaszczone i nic nie daje się z nimi zrobić... — Widzimy, że zespół jeszcze nie ruszył z miejsca z pracą. Jedziemy do zespołu III. stopnia w wiosce odległej o kilka kilometrów. Uprawiają tu warzywa. W pierwszym roku uprawiali ziemniaki, w drugim mieli za temat wychów prosiąt. Wiadomości teoretycznych mają dużo. Widać ogromne wysiłki, aby jak najwięcej tych wiadomości zastosować w gospodarstwie. Już we wsi znać że jest tu zespół P. R., widać ładnie zabrukowane podwórka, pola w pobliżu domów bez chwastów. Słyszymy tu już o dobrej uprawie ziemi, o prawidłowym przechowywaniu obornika, o kiszonkach, odpowiednim żywieniu zwierząt i innych różnych ulepszeniach w gospodarstwie. Przodownik zespołu, typ prawdziwego samouka, przedstawia nam i inne prace zespołu dotychczas podejmowane i zamierzenia na przyszłe lata. Daje nam zestawienie strat, jakie wieś ponosiła w związku z jeżdżeniem co wtorek lub piątek na targ do miasta znacznej większości rolników, by spieniężyć parę mendli jaj lub sery, czy drób. Obecnie jest już w tej wsi spółdzielnia, która prowadzi skup tych rzeczy i załatwia inne potrzeby ludności. Jest już tam i spółdzielnia mleczarska. Z zaoszczędzonych dni na wyjazdach na targi, wieś wykopała dużą studnię, aby mieć dostatek wody w lata suche i w razie pożarów, bo brak studni wieś odczuwała. A ponadto jeszcze wystarczyło tych dni i robocizny, by natłuc kamienia i urządzić ładną i dobrą drogę przez wieś i dojazd do wsi. „Jak się tak czyta różne pisma i książki — człowiek się dopiero' dowiaduje jak ludzie żyją i pracują. My, chociaż bardzo powoli, ale staramy się te wiadomości zdobyte, wprowadzać w życie. Za parę lat, to już nasza wieś będzie inaczej .wyglądać, tak jak dzisiejsza nie jest już podobna do tej z przed czterech lat" — zakończył przodownik. Tak myśleć i robić winniśmy w zespołach wszyscy, by osiągnąć ze swojej pracy dużo korzyści. Najmniej korzystną pracą jest „gadanie" bez czynu, chociaż jest ono i mądre Stopniowo, powoli, ale stale i wytrwale musimy przechodzić do praktykowania w gospodarstwie zdobytych wiadomości.
“ Serwis poświęcony zagadnieniom oraz nowinkom na temat rolnictwa w okresie przedwojennym. Mam głęboką nadzieje, że zawarte tutaj rady, znajdą zastosowanie w rolnictwie teraźniejszym.”