Lat temu sześćdziesiąt, nie więcej, gdyby szło o decyzję, jak należy postąpić ze świeżo skoszonym żytnistkiem, na którym pięknie się zieleni perzanka, tak małorolny, jak też i wykształcony posiadacz większej własności uważaliby za czysty zysk to, że przez tydzień czy też parę tygodni będą mogli popaść krówki, o po nich jeszcze i owce przez pewien czas wyżywić. Kto wie czy i dzisiaj, gdybyśmy zapytali o to gospodarzy o poglądach mocno zachowawczych, czy by nam większość z nich nie odpowiedziała, że taka piękna trawka powinna być spasiona, bo to i smakowita i pożywna, a więc i mleka przysporzy. Tak to jakoś jest w naturze ludzkiej, że to co się bezpośrednio wydaje dobrym — przyjmujemy jako pewnik, a nie to, nad czym trzeba się namyśleć i obliczyć, by się wydało lepszym. Niejeden gdy słyszy, że wedle dzisiejszej nauki takie zielone ścierniska należy natychmiast zaorywać — tylko kiwa głową z politowaniem i bardzo niesporo mu idzie do tej nauki się zastosować. Ale właściwie, dlaczego należy śpieszyć się z zaorywaniem ściernisk? Dlaczego ma Każdy flakon surowicy z wymienionych zakładów zaopatrzony jest w plombę względnie pieczęć państwowej kontroli przynieść większą korzyść zaoranie, niż wypasanie takiego zielonego ścierniska? Otóż przede wszystkim dlatego, że pole po świeżym sprzęcie zboża jest pulchne i pełne życia. W glebie tego pola żyją miliardy bakterii, które podobnie jak drożdże w cieście powodują ferment, a więc wytwarzanie się gazu węglowego, który jako kwaśny wpływa na rozkład mineralny składników gleby. Oddziaływanie bakterii jest ściśle związane z pewnym stopniem wilgotności gleby, a ta wilgotność po zżęciu zboża, a więc gdy ocienienie pola zostanie usunięte, pod wpływem wiatru i promieni słonecznych wyparowuje. Rozumie się samo przez się, że im ziemia z natury suchsza, tym szybciej zasychanie następuje, a gdy jeszcze do tego dodamy deptanie pola przez pasące się zwierzęta, to niewiele dni potrzeba, by ziemia zaschła, a bakterie w glebie zamarły. To też chcąc tego uniknąć, należy jak najwcześniej po sprzęcie zboża wejść na pole z pługiem. Przez płytkie podoranie wytworzy się warstewkę ziemi, która leżąc luźno tworzyć będzie jakby kołderkę okrywającą górną warstwę roli. Warstewkę tę należy natychmiast doskonale uwlec. Gdyby na polu perz rozrastał się obficie, to będziemy w zupełnym porządku, jeśli go niziutko zetniemy i usuniemy z pola. W ten bowiem sposób ułatwimy sobie pod-orywkę. Na ziemiach nieco zwięźlejszych opóźnienie podorywki choćby o jeden dzień wielce utrudnia możliwość płytkiej orki; wówczas wypadnie po przejściu pługiem natychmiast ziemię zwałować wałkiem pierścieniowym, albo kołkowym, po czym uwlec, by warstewka powierzchowna była rozkruszona i jak najdrobniej spulchniona. Warstewka ta będzie tworzyć zatem luźną okrywę, przez którą wilgoć z leżących pod nią warstw gleby nie będzie mogła odparowywać, a przynajmniej w stopniu bardzo ograniczonym, a poza tym będzie się w niej gromadzić wilgoć z rosy. Skutek takiej podorywki poza umożliwieniem życia bakteriom, ochranianym w glebie przed działaniem promieni słonecznych, będzie i ten, że różne chwasty, jakie się przy żniwie wysypały z nasion, oraz tysiące innych, które przez kilka lat mogły leżeć w glebie, zaczną kiełkować, co nam umożliwi ich zniszczenie przez użycie odpowiednich bron. Rola utrzymana w stanie wilgotnym, wskutek zastosowania podorywki, będzie stanowiła śro dowisko bardzo podatne dla rozkładu wszelkich resztek pożniwnych, co przyśpiesza powstawanie cennej próchnicy. Zachodzi wszakże jeden wypadek, kiedy podorywka musi być nieco inaczej prowadzona — mianowicie wtenczas, kiedy pole jest zaperzone. W tym wypadku podorywka nie może być bronowana, lecz musi leżeć w tzw. ostrej skibie, by promienie słoneczne mocno rolę przesuszyły. Gdy to nastąpi, puszczamy drapacz, czy sprężynówkę, by perz powyciągać. Robotę wykonujemy w poprzek pola, względnie na krzyż na zmianę z broną, po czym perz wygrabiamy i usuwamy z pola. Niekiedy należy robotę powtórzyć kilkakrotnie. Pamiętajmy jednak, że tego rodzaju zabiegi z perzem mocno upośledzają naszą pracę uprawową, gdyż ziemia zanadto się rozpyla, traci wilgoć, a przez to i skutki mechanicznej uprawy, o jakiej wyżej była mowa, nie dają się w całej pełni osiągnąć. W gospodarstwach porządnie prowadzonych perz nie powinien się rozrastać, gdyż zarówno w czas wykonane mechaniczne zabiegi przedsiewne, jak i międzyrzędowe, wykonane w czasie wzrostu rośliny, powinny jego rozwój skutecznie zahamować. To też i płodozmian, zastosowany umiejętnie, by się czas znalazł na wszelkie roboty mechanicznej uprawy, odgrywa tu ważną rolę. Mówiąc o podorywce zaznaczyliśmy, że do tej czynności stosujemy pług. Nie zawsze jednak jest to konieczne. Na ziemiach lżejszych i dostatecznie czystych możemy doskonale zastąpić pług drapaczem, czy sprę-żynówką, a choćby nawet i broną sprężynową. We wszystkich tych wypadkach musimy jednak puścić na ostatku zwykłą bronę, by powierzchnia pola była pulchną. Jakkolwiek zasadą ogólną jest podorywka płytka, to jednak mogą zajść wypadki, kiedy ona jest niewykonalną. Ma to miejsce np. wówczas, gdy ziemia jest zbyt sucha, pomimo tego żeśmy weszli w rolę natychmiast po sprzęcie zboża. Wtenczas robota ,,na siłę" gdy i cztery konie w pługu nie poradzą, nie miała by sensu i trzeba czekać na dobroczynny deszcz, by móc tę robotę sprawnie wykonać. Może to być z dużą stratą dla celów mechanicznej uprawy, lecz na to nie ma rady. Wzbogacenie naszych gleb w próchnicę jest właśnie jednym z warunków, by móc mechaniczną uprawę wykonać sprawnie na ziemiach dawniej opornych. Podobny wpływ na ułatwienie roboty podorywek wywiera zwapnowanie pól zbyt zwięzłych i łatwo się zsychających.
Kompostowe przemiany
Bardzo często przy pytaniu, co sprawia, że rozmaite śmiecie i odpadki zamieniają się z czasem w jednolitą masę próchniczną, nasi dobrzy nawet PR-owcy wpadają w zakłopotanie i nieraz trzeba dłuższej chwili namysłu i naprowadzenia zanim przypomną sobie o istotnych sprawcach tych przemian kompostowych. I choć tyle już razy o tym było pisane, mimo, że w każdej broszurze uprawowej o tym cennym środku nawozowym jest mowa, to jakoś za mało jeszcze zwraca się na niego uwagi. Nie wnikając głębiej w przyczyny i skutki tych przemian popełnia się niejednokrotnie poważne błędy, które w następstwie odbijają się wyraźnie na wartości masy kompostowej. Przyjrzenie się choćby powierzchowne kupie kompostowej bez trudu pozwala stwierdzić, że materiał w niej zebrany ulega gniciu, czyli rozkładowi. Z pierwszych nauk o zjawiskach w przyrodzie przypominamy sobie, że to gnicie i te dalsze rozkłady są w bliskim powinowactwie z paleniem się, choć ognia przy tym ani tak wysokiej ciepłoty nie ma. Palenie się zaś jest tylko szczególną postacią utleniania, czyli łączenia się różnych ciał z tlenem, co z kolei doprowadza nas do zjawiska oddychania, które przecież jest najistotniejszym warunkiem życia. W kupie kompostowej gaz zwany tlenem, a znajdujący się w powietrzu, odgrywa bardzo poważną rolę. Za jego to przyczyną następuje rozkład wszystkiego, co się w kompoście zgromadzi i przemienia na jednolitą masę próchniczną, w której już na oko niepodobna rozróżnić z czego ona powstała. Przemiany te wszakże nie są wyłącznie i jedynie zasługą tlenu. Działa tu jeszcze olbrzymi świat istot niewidzialnych, bakterii, czyli drobnoustrojów i grzybków, którym wielkie zasługi przypisać należy w tym pożytecznym dziele przemian kompostowych. Drobne te stworzenia podlegają tym samym podstawowym prawom przyrody, co wyżej uorganizowane rośliny, zwierzęta i ludzie. Drobnoustroje te i grzybki tak samo muszą oddychać, do czego potrzebują tlenku. Tym się też tłumaczy i uzasadnia zalecenia nauki i doświadczonych praktyków, aby kupy kompostowe układać na powierzchni ziemi (nie w dole), w pryzmach nie szerszych jak 1—2 metry i nie wyższych nad l1- m. Podobnie zresztą tłumaczy się i zalecenie nie utłaczania kupy kompostowej i nie otaczania jej szczelnym, ściśle przylegającym ogrodzeniem. We wszystkich tych radach i wskazaniach przebija troska o zabezpieczenie kupie kcmpos!owej, a ściślej mówiąc tym wszystkim drobnym żyjątkom, jak największego dostępu powietrza, niezbędnego dla ich życia i rozwoju. Drugim podstawowym warunkiem rozwoju tych stworzeń jest sprawa odżywiania. Jest ona o tyle zawsze uwzględniana, że wszystko to, co pochodzi z resztek roślinnych lub zwierzęcych, stanowi doskonałe podłoże dla bakterii i grzybków. Drobnoustroje żywiąc się tymi ciałami przerabiają je stopniowo na materiał coraz to inny, coraz to bardziej zbliżony do masy próchnicznej. Odżywianie zaś to, stanowiące istotę przemian kompostowych, pozwala na przeprowadzenie z dużą słusznością porównania kupy kompostowej z wielkim, nowocześnie zorganizowanym zakładem przemysłowym. Na czele takiego przedsiębiorstwa stoi dyrektor, który musi czuwać nad wszystkim i nadawać kierunek całej pracy. W kompoście rolę jego spełnia gospodarz, który pilnie troskać się musi o to, aby wszelkie zmiany i przemiany w kupie kompostowej szły po linii jego interesów i dawały najlepszy materiał nawozowy. Dzisiejsza organizacja pracy przewiduje jak najściślejszy jej podział, przydzielając poszczególnym jednostkom i grupom wyraźnie określone odcinki i zadania. W kompoście dzieje się podobnie, zaludnia go bowiem tysiące gatunków grzybków i bakterii, z których każdy spełnia sobie tylko powierzone niejako zadanie. Są więc np. „specjaliści", którzy przez to swoje żywienie się surowy materiał kompostowy tylko zmiękczają. Inne gatunki drobnoustrojów zajmują się trawieniem, czyli rozkładem suchej masy roślinnej, inne są zatrudnione przy białku, tłuszczu, skrobii, cukrze itd. I tak wszystkie działając po kolei stopniowo przeprowadzają rozkład resztek tych ciał organicznych roślinnych i zwierzęcych na części składowe najprostsze. Aż wreszcie w całej masie jednolitej próchnicznej znajdzie się obfitość ciał mineralnych, w wodzie łatwo rozpuszczalnych i w tej postaci jedynie dostępnych dla roślin żyjących. I jeszcze jedno porównanie: w przedsiębiorstwach nowoczesnych obowiązuje zasada — ,,nie ma odpadków". W kompoście podobnie wszystko musi być przerobione, przetrawione i na pożyteczną masę zamie-nione. , «y A tego „drobiazgu", żyjącego w kompoście są olbrzymie miliony (wig ziemi znajdowano około 100 milionów, czyli 400—500 kg drobnoustrojów na ha). Łatwo więc sobie wyobrazić jak szybko te przemiany w kupie kompostowej mogą zachodzić i jak wielkie pożytki przynosić, jeśli człowiek zapewni tym stworzeniom wszystko to, czego one do życia i rozwoju potrzebują. Potrzebują zaś one nie tylko powietrza i jedzenia, ale i odpowiedniej ciepłoty, żeby się mogły rozmnażać. Najlepiej im się dzieje letnią porą, kiedy ciepła nie braknie. To też w tym czasie mnożą się obficie i najlepiej pracują. Rolnik powinien ten czas skwapliwie wyzyskać, dbając starannie o komposty. Ale jak zbyt wysoka temperatura (ponad 63" C) zabija te żyjątka, tak samo i ochłodzenie zimowe nie sprzyja ich rozwojowi. Nie giną one wprawdzie od mrozu, ale jak gdyby popadają w odrętwienie i martwotę, nie rozmnażając się i nie działając w kompoście. Stąd znowu praktyczne zalecenie okrywania kompostów na zimę łętami, liśćmi, słomą bodaj, aby jak najbardziej chronić drobnoustroje przed działaniem mrozu i nie hamować ich życiowej energii. Bardzo ważne jest utrzymanie odpowiedniej wilgotności w kompoście. Przekonano się bowiem, że te wszystkie bakterie i grzybki lubią w miarę wilgotne środowisko i tylko w takim mogą się rozwijać. Dlatego też zaleca się robienie miskowatego zagłębienia wzdłuż kupy kompostowej, aby deszcz i wszelkie zlewki lepiej się zatrzymywały i przesiąkały w głąb. Polewanie kupy kompostowej wodą lub rozcieńczoną gnojówką ma to samo na celu. Kompost musi być zakładany w miejscu ocienionym i ochroniony przed promieniami słońca nie tylko dlatego, aby zaoszczędzić na wilgoci, ale przede wszystkim żeby zachować owe grzybki i bakterie przy żvciu. W przeciwieństwie do wszelkich innych stworzeń żyjątka te słońca boją się najwięcej i od niego szybko giną. Dlatego więc ów dyrektor naczelny — gospodarz — powinien stale mieć w pamięci potrzeby i wymagania tych swoich niewidzialnych pomocników. Powinien im zapewnić w kupie kompostowej dostatek powietrza, ciepła i wilgoci, a nadto chronić przed zbytnim działaniem słońca. Znajdzie wtedy w kompoście bogate źródło darmowych środków nawozowych, obfitujących w słodką próchnicę, dla roślin spośród innych składników gleby najważniejszą.
“ Serwis poświęcony zagadnieniom oraz nowinkom na temat rolnictwa w okresie przedwojennym. Mam głęboką nadzieje, że zawarte tutaj rady, znajdą zastosowanie w rolnictwie teraźniejszym.”