Rolnictwo
Jak dawniej bywało i jak teraz czasem bywa
Już od Gromnicznej począwszy rozpoczął się okres wiosennych obrzędów, związanych bądź ze świętami, jakie w tym okresie przypadają, bądź z porą roku, która się jawi teraz po długiej zimie. Tą porą jest w i o s-n a. Ileż w tym słowie brzmi radości! Iluż poetów, pisarzy, muzyków, malarzy starało się przedstawić ją z najpiękniejszej, najradośniejszej strony. Wie i czuje to narówni z tamtymi artystami i człowiek na wsi i po swojemu się cieszy. Serdecznie i z miłością wielką patrzy na to budzące się życie i tak po prostu z radości woła słowami Reymonta: „Hej! zwiesna ci to idzie przecież nieobjętymi polami, skowronkowe pieśni głoszą ją światu i to słońce święte i ten wiater pieszczący, słodki a ciepły, kiej matczyne całunki i to przytajone jeszcze dychanie ziemie, tęsknie czkających na pługi i ziarno i to wrzenie wesela, unoszące się wszędy i to powietrze ciepłe, orzeźwiające i jakoby nabrzmiałe tym wszystkim, co wnetki się stanie zielenią, kwiatem, i kłosem pełnym. Hej! zwiesna ci to idzie!" Jest wierzenie, że „gromnica chroni dom od gromu", więc wiąże się to z okresem lata, które nadchodzi. Dziewczęta wieściły to „nowe lato", nowe życie we wsi już parę tygodni temu. Oto już w marcu, w pierwszy dzień dłuższy od nocy ubierały w szmaty słomianą kukłę na kiju, która miała przedstawiać długą, mroźną i dokuczliwą zimę, w czasie której wszystko jakby obumarłe było, i niosły ją do rzeki topić. Śpiewały przy tym: Już niesiemy śmierć ze wsi, nowe lato do wsi. A gdy kukłę utopiły, wracały do wsi śpiewając wesoło: śmierć płynie po wodzie, nowe lato ku nam idzie. Minęła kwietna niedziela, inaczej Palmową zwana. Święcono w kościołach pęki wierzbowych gałązek, przybrane papierowymi kwiatami, a często i żywymi, barwnikiem lub widłakiem, wiechami trzciny. Nazywają je „palmami". Do poświęconych „palm" przywiązywane są różne wierzenia. Słyszeliście na pewno o niejednym z nich. Oto po powrocie z kościoła uderzano się nawzajem „palmą" i mówiono uprzejme i przychylne życzenie: Nie ja biję, wierzba bije, za tydzień Wielki Dzień bądź zdrowy jako lód, wesoły jako wiosna, bogaty jak ziemia. Kto chciał być zdrowy, powinien połknąć choćby jeden „kotek" wierzbowy z poświęconej „palmy". Bydło wypędzane na pierwszą ruń wiosenną uderzał gospodarz lub gospodyni „palmą"; chronić je to miało przed zachorzeniem. Na Orawie „kotki wierzbowej palmy" wyrzucał siewca z pierwszą garścią zboża. „Palma" zatknięta za obrazami w izbie często obok gromnicy, pozostawała tam przez cały rok, chroniąc ludzi od różnych nieszczęść. W Krakowskim, gdy nadciągała chmura gradowa, wbijano gałązki palmowe w cztery rogi zagrożonego pola. Miały one zabezpieczać pole przed gradobiciem. Na Wołyniu w czasie burzy obchodzono z palmą całą zagrodę, wrzucano kawałeczki „palmy" do pieca, wierząc, że dym z płonących gałązek rozpędza chmury. Wiele wierzeń do dziś jeszcze zachowywanych związane jest ze „święconem". Święcona sól, chrzan, skorupki jaj miały w sobie jakąś moc czarowną i tak: chrzan włożony w zapole stodoły pod snopy zboża — zabezpieczał je przed myszami, skorupy z jaj wielkanocnych wyrzucone na rozsadnik — chroniły kapustę przed liszkami... Huculi przechowywali święconą słoninę i co rok ją święcili, a używali jej w obronie przed burzą. Gdy nadchodziła burza, rzucali kawałeczki tej słoniny na rozżarzone węgle, a dym unoszący się z niej miał rozpędzać chmury. Osobną legendę i przeznaczenie miały pisanki, kraski, malowanki, byczki pisane przez kobiety wiejskie. Służyły one za wykup przy Ziemia to taka piękna i droga rzecz, że przy niej wszystkie brylanty tanieją. X Żaden człowiek siły swojej nie zna, dopóki jej w potrzebie z siebie nie dobedzic. E. Orzeszkowa. dyngusie, na prezenty dla chrześniaków, dyngusiarzy chodzących z kogutkiem, lub dziewcząt z maikiem. Urodną i bogatą miała być ta panna, która się umyła w wodzie, do której wrzucono pisankę i pieniądz. Śmigus, oblewanie się wodą było dobrą wróżbą. Dziewczynie oblanej wodą wróżono rychłe zamążpójście. Krowa oblana wodą, miała dawać dużo mleka. W niektórych okolicach oblewanie takie stosowano podczas suchego lata, co miało sprowadzać pożądane deszcze. Charakterystyczne było i to, iż w tym okresie szereg obrzędów było poświęconych pamięci zmarłych. Owe uczty na grobach w okolicach ruskich miały na celu ich uczczenie. Wierzono, iż dusze zmarłych razem z żywymi spożywają przyniesione pokarmy. Na zakończenie zakopywano jajko na mogile. Obdarzenie w tym czasie ubogich miało znaczenie karmienia dusz. W południowej Lubel-szczyźnie do dziś jeszcze w wielkanocny poniedziałek idą ludzie na cmentarz, gdzie obchodzą groby, modlą się, obdarzają ubogich białym chlebem, pieniędzmi, zalecając modlitwy za zmarłych. Ciekawe i to, że łącznie z powyższymi obrzędami w licznych zabawach, grach i pieśniach z tego okresu wiosennego poruszana bywa sprawa kojarzenia nowych par, jest mowa o małżeństwach. Zima i wiosna, ciemność i światło, śmierć i życie, cześć dla zmarłych i śpiew nowego życia przyszłej pary małżeńskiej splatają się tu z sobą, czyniąc z siebie ten ciągły łańcuch odnawiającego się wciąż życia, wiecznie bujnego, wartkiego, żywego. W tym tkwi jego sens i piękno. Nie wspomniałem jeszcze o jednym obrzędzie, który sam obserwowałem na wsi. Oto po powrocie z Rezurekcji, brał gospodarz kropidło lub „palmę", na talerz nalewał święconej wody (wczoraj przyniesionej z kościoła) i przeżegnawszy się kropił najpierw izbę, mówiąc nabożnie: „Chrystus zmartwychwstał", odpowiadano mu: „Zaiste, zmartwychwstał!", szedł potem do stajni, stodoły, na podwórze, głosząc wszędzie tę wieść radosną. Po spożyciu święconego, gospodarz sam lub z żoną szedł w pole. Oglądał zasiewy po zimie, przyglądał się polom, słońcu, słuchał śpiewu skowronka, podziwiał ten cud budzącego się wszędzie nowego życia. Wracał do domu i dzielił się wrażeniami z dziećmi, domownikami. Tak oto było dawniej, a teraz też tak czasem bywa.
“ Serwis poświęcony zagadnieniom oraz nowinkom na temat rolnictwa w okresie przedwojennym. Mam głęboką nadzieje, że zawarte tutaj rady, znajdą zastosowanie w rolnictwie teraźniejszym.”