Rolnictwo
O szpitalach i korzystaniu z nich
Kiedy lekarz po obejrzeniu chorego powie, że trzeba go oddać do szpitala, rodzina przyjmuje to zwykle bardzo niechętnie. Szczególnie, jeśli mowa nie o zabiegu chirurgicznym, lecz o chorobie zakaźnej. Zaczynają się wyrzekania i prośby, żeby choremu takiej krzywdy nie robić, żeby go- zostawić w domu wśród swoich. Dzieje się tak dlatego, że szpitala u nas się ludzie boją, uważając, że tam się chorym nikt nie opiekuje, jak należy; i że na każdą chorobę umiera się w szpitalu prędzej niż w domu. To też zwleka się nieraz z odesłaniem chorego tak długo, że trafia on do szpitala za późno — często wtedy dopiero, gdy już nic poradzić nie można. I chory rzeczywiście umiera. Spotyka się jednak na wsi i inne zjawisko. Oto chociaż na ogół stronimy od szpitala, to w pewnych okolicznościach wręcz odwrotnie: chcemy zwalić na szpital obowiązek zajęcia się członkiem naszej rodziny, który jest np. kaleką albo chorym na umyśle lub niedołężnym ze starości albo też nieuleczalnie chorym. Szpital odmawia. I znów wtedy narzekamy, że podatki na szpital trzeba płacić, a kiedy jest ciężko, żadnej pomocy nie ma. Rozważmy, czy pretensje w jednym i w drugim wypadku są słuszne. Niesłusznie żywią ludzie obawy przed szpitalem. Bo chory w szpitalu (mowa o chorobie ciężkiej) znajdzie lepszą opiekę niż w domu. Szpitale buduje się i urządza z myślą o człowieku chorym. Ma on tam zapewnione dobre pomieszczenie, dobre jedzenie i troskliwą opiekę pielęgniarską. W szpitalu chorego codziennie ogląda lekarz, na co w naszych warunkach nawet człowiek zamożny na wsi • nie może sobie pozwolić. Nadto w dobrze urządzonym szpitalu dbają nie tylko o to, żeby chory miał wszystko, co mu do zdrowia jest potrzebne, ale żeby dobrze się czuł. Daje się chorym książki i gazety; urządza się pogadanki (radio) i przedstawienia; uczy się, co ma robić nie tylko w szpitalu, lecz i po wyjściu ze szpitala, żeby zachować zdrowie. W wielu chorobach tylko umieszczając chorego w szpitalu zapewniamy mu wszystko, co można zrobić dla uratowania go. Nie wahajmy się więc oddać chorego do szpitala, gdy tego zajdzie potrzeba. Nie mają słuszności i ci w drugim wypadku. Bo budowa i utrzymanie nowoczesnych szpitali jest bardzo kosztowna. Nawet wtedy, gdy płacimy za utrzymanie chorego, nie pokrywa to tych kosztów. Do każdego chorego szpital zazwyczaj dopłaca. To też w szpitalu przebywać winni tylko tacy chorzy, dla których pobyt tam jest konieczny i tylko tak długo, jak to jest niezbędne. Szpital dziś nie jest przytułkiem, jak to za dawnych czasów niekiedy bywało. Niedołężnych starców i kaleki, jeśli nimi nie może się opiekować rodzina, co jest jej obowiązkiem, umieszcza się w przytułkach, których utrzymanie i budowa znacznie taniej kosztują, niż szpitali. A oto parę przykładów. Ktoś dostał zapalenia ślepej kiszki, albo kobieta nie może urodzić bez pomocy specjalisty. W domu trudno oczekiwać, że to się skończy dobrze; w szpitalu zaś jest chirurg, są narzędzia i wszystko, co jest niezbędne nie tylko dla operacji, ale i dla leczenia pooperacyjnego, również ważnego, jak sam zabieg operacyjny. Ci chorzy wymagają koniecznego umieszczenia w szpitalu. Drugi przykład. Ktoś zachorował na tyfus plamisty. Jeśli pozostawimy go w domu, nie będzie miał odpowiedniej pielęgnacji, a co gorsze — zarazi innych. Jeżeli zaś umieścimy go od razu w szpitalu, chory będzie miał większe możliwości wyzdrowienia i nie będzie ogniskiem rozpowszechniania zarazy. Po skończonej chorobie ubranie jego będzie odkażone. Tak samo rzecz się ma w wypadkach innych chorób zakaźnych, jak dur brzuszny, dyfteryt (błonica), szkarlatyna (płonica). Ciężka jest sprawa z umysłowo chorymi— szczególnie z tymi spośród nich, którzy są niespokojni, a więc niebezpieczni dla otoczenia. Taki człowiek może popełnić nie wiem jakie przestępstwo, nie zdając sobie z tego sprawy. I dlatego musi być bezwzględnie umieszczony w zakładzie specjalnym (psychiatrycznym), gdzie wszystko jest przystosowane do opieki nad tego rodzaju chorymi. Próbuje się również umieszczać chorych umysłowo za specjalną opłatą w rodzinach wiejskich, biorących takiego chorego pod opiekę. Ma to szczególnie znaczenie, o ile chodzi o chorych spokojnych. Nad tymi rodzinami sprawują opiekę lekarze i osoby z nimi współdziałające. A teraz zapytajmy z kolei, czy dość mamy szpitali? W całej Polsce jest z górą 600 szpitali ogólnych, które mają razem 52.000 łóżek. Z tego około 150 szpitali i 20.000 łóżek przybyło nam od czasów odzyskania niepodległości. Mamy więc duży dorobek, ale jeszcze za mały. Kiedy jednak zaczynaliśmy gospodarzyć samodzielnie, braki były tak wielkie, że przez ten krótki okres czasu nie mogliśmy ich załatwić. Żeby każdy chory znalazł w potrzebie miejsce w szpitalu, powinniśmy mieć łóżek około 90.000. Brak nam więc jeszcze 30—40 tysięcy łóżek. Dlatego obecnie zdarza się czasem, że szpital odmawia przyjęcia chorego z braku miejsca. Naturalnie w ostrym przypadku, kiedy grozi niebezpieczeństwo życia, żaden szpital nie odmówi. Ale gdy nie jest tak źle, jeśli nie ma miejsca, to często nie przyjmują. Największe braki w szpitalnictwie mamy w opiece nad umysłowo chorymi i nad suchotnikami. Łóżek dla chorych na gruźlicę mamy razem z górą 8.000, dla umysłowo chorych 17.000. Nie wystarcza to w żadnej mierze na nasze potrzeby. Innym brakiem jest nierównomierne rozmieszczenie szpitali. W województwach zachodnich szpitali jest stosunkowo dużo, we wschodnich zaś wyjątkowo mało. Mamy, niestety, dotąd powiaty, w których nie ma ani jednego łóżka szpitalnego. W razie konieczności trzeba korzystać ze szpitali sąsiedniego powiatu. Ale dla ciężko chorego każdy kilometr drogi, szczególnie złej, ma ujemne znaczenie. Widzimy więc, że musimy dalej budować szpitale. Z ogólnej liczby łóżek szpitalnych 50% (a więc dokładnie połowa) należy do samorządów. Reszta do Rządu (przeważnie zakłady dla umysłowo chorych), ubezpieczalni społecznych, zakonów i osób prywatnych. Dla ludności wiejskiej największe znaczenie mają szpitale samorządowe. One tylko mogą jej zapewnić pomoc w chorobie, bo szpital samorządowy nie jest obliczony na zysk. Samorząd w potrzebie do utrzymania szpitala dopłaci, bo leczenie chorych należy do jego obowiązków. Poruszyć wreszcie trzeba jeszcze jedną ważną sprawę. Mianowicie, opłaty szpitalne. Są one u nas zbyt wysokie — wyraźnie po^ nad siłę gospodarzy, mających drobne posiadłości i żyjących z pracy własnych rąk. Pod tym względem położenie tych rolników jest trudniejsze niż ubogich chorych, za których płaci gmina lub ubezpieczalnia. Opłaty szpitalne należy udostępnić ludności niezamożnej, nie korzystającej z dobroczynności publicznej — szczególnie w chorobach zakaźnych, położnictwie i nagłych wypadkach. Niektóre samorządy wprowadziły już bardzo niskie opłaty za leczenie chorych zakaźnych, żeby udostępnić ich leczenie i żeby rodzina nie ukrywała chorego. Są też powiaty, w których za leczenie chorych na najgroźniejsze choroby, jak tyfus plamisty, a nawet tyfus brzuszny, nie pobiera się żadnych lub prawie żadnych opłat.
“ Serwis poświęcony zagadnieniom oraz nowinkom na temat rolnictwa w okresie przedwojennym. Mam głęboką nadzieje, że zawarte tutaj rady, znajdą zastosowanie w rolnictwie teraźniejszym.”